Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08
|
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum 08 sierpnia 2005
Bałam się, że ten wyjazd, tak jak ostatnio wszystkie moje plany, weźmie w łeb. Cieszę się, że się udało. Bawiłam się świetnie. PS. Urządził mi atrakcję w postaci nocnego wypadu w roztoczańskie lasy. Adrenalina w czystej postaci… i mimo, że raczej za takimi wrażeniami nie przepadam to na samą myśl czuję przyjemne mrowienie po plecach. Śmiał się, kiedy piszczałam tak, że wszelkie żmije w promieni kilku kilometrów rozpierzchły się po norach. Wodospad oglądany w świetle latarki, zaciśnięta kurczowo dłoń i ciągle to samo pytanie – na pewno wiesz, gdzie jesteśmy? Dobrze, że wypiłam te dwa głębsze na odwagę… Żal mi było odjeżdżać.