Wracam do niego co jakis czas, za każdym razem bawi mnie tak samo. Przez moment wahałam sie, bo to z czego sie śmiejemy bardzo odsłania to jacy jesteśmy, ale co tam, nigdy nie mówiłam ze jestem damą ;)
Jedzie sobie Arab przez pustynię na wielbłądzie. Nagle wielbłąd stanął i ani rusz nie chce iść dalej. Zrozpaczony Arab,próbuje bata,perswazji wszystko na nic. Wielbłąd stoi i nie chce iść ani kroku. Co było robić. Arab zsiadł z wierzchowca zaczął go pchać. Ciężko mu to szło ale jakoś go dopchał do najbliższej oazy. Tam,pod palmą ujrzał baraczek a na nim napis: - CAMEL SERVICE Ltd - .Uradowany wielce wszedł do środka.Na spotkanie wyszedł mu brodaty mechanik w poplamionym smarami kombinezonie. Obejrzał dokładnie wielbłąda i zawyrokował: - W tym typie wielbłądów, jest to częsta usterka. Ale zaraz zreperujemy. - Po czym zwrócił się do pomocnika - Józek,wprowadź gada na kanał ! - Gdy Józek wykonał polecenie mechanik zszedł po stopniach na dół obejrzał wielbłąda od spodu i zakomenderował: - Podaj no mi klucz francuski ! - otrzymawszy go z całej siły uderzył nim zwierzaka w jądra. Wielbłąd zawył rozpaczliwie, wyrwał się z warsztatu i z obłędem w oczach pognał przed siebie. - Zreperowane ! - oświadczył mechanik wręczając Arabowi rachunek za usługę. - Piękna robota,wyszeptał Arab z uznaniem,ale jak,na Allaha mam teraz złapać mojego wielbłąda ?. Już prawie go nie widać w oddali ! Ależ to dla nas drobiazg stary - poklepał Araba po plecach mechanik - właź Pan na kanał!
Dodaj komentarz