Bez tytułu
Komentarze: 6
Leniłam się cały weekend. W poniedziałek po południu wygoniłam wreszcie P. z łóżka – jak chce bułeczki do pracy to niech leci do piekarni. Zadzwonił szwagier. Nie wiem czy ja czy on był bardziej zdziwiony, że nic nie wiem o Air Show. Kolega szwagra ma załatwić zaproszenia, wystarczy dojechać. P. wyjedzie, a spotkanie z jego bratową niekoniecznie będzie rozrywką. Mam straszną ochotę, ale coś czuję, że przyniosę kanister z benzyną i wyjmę filtr z odkurzacza, żeby przed telewizorem poczuć „ten” klimat wszystkimi zmysłami.
A. wyjechała nad morze – zazdroszczę jej trochę.
Podciągnęłam większą odrobinę z balona, który bulgoce sobie w kuchni Dobra książka, kąpiel z bąbelkami i młodziutkie (chyba za młodziutkie jeszcze) wino malinowe… tęsknię za Kluseczkiem…
P. uważa, że za dużo piję. Ciekawe, czemu ten lęk zaślepił go na resztę mnie? Nie jest ze mną szczery. Skoro go gówno obchodzę to co się czepia?!
Dodaj komentarz