Ryczałam patrząc jak po mojej świeżo pomalowanej ścianie ścieka krwista czerwony syrop z drylowanych wiśni. Nawet poparzona skóra nie bolała tak bardzo jak ten widok. Gorący słoik wybuchł mi w ręce, gdy chciałam go odwrócić do góry dnem. P. obiecał, że zanim wrócę z pracy zamaluje plamy. Żal, okropny żal…
Dodaj komentarz