mar 05 2004

Na własne problemy najlepszym lekarstwem...


Komentarze: 5
Jeszcze rok temu jedna z moich przyjaciółek (fizyk jądrowy zresztą) dostawała „pizdowścieku” (przepraszam za wulgaryzm, ale określenie mego cudownego małżonka istotnie podkreśla znaczenie problemu i oddaje w całości jego istotę) i koniecznie starała się zmusić swego ówczesnego (nie)adoratora do związania się z nią świętym węzłem. Jakże przyjemnie było patrzeć na roześmianą dziewczynę i nieszczęśliwego pana młodego. Nie ma nawet jednego zdjęcia w albumie ślubnym, które zachwiało by moje zdanie że właśnie tak było. Koniec sielanki nastąpił już na samym jej początku. Chodziła jak pawica dumna z faktu posiadania narzeczonego i chwaliła się nim wszędzie niczym kotem medalistą. Żeby jeszcze było się czym pochwalić. Pasują do siebie pod każdym niemal względem. Ona jak większość kobiet pragnie ciepła, stabilności, dzieci. On nadal ma siano w głowie. Pomijam fakt że z niej kawał baby z on postury gimnazjalisty. Nie będę też drążyć tematu wykształcenia. Mój mąż nawet matury nie ma, a inteligencją mnie przerasta. Żal mi tylko i aż na usta mi się ciśnie „a nie mówiłam”. Jak wytłumaczyć dziewczynie że jeśli facet sam nie chce wejść pod pantofel to trzeba go tam wcisnąć? Jak nie siłą to sposobem.

Rany nawet nie wiedziałam że jestem aż tak szczęśliwą mężatką. Grunt to znaleść sobie właściwy punkt odniesienia.

kobieta_zamezna : :
07 marca 2004, 08:01
to gratuluję,bo ja do szczesliwych nie należe....ale pozdrawiam
06 marca 2004, 00:58
A bez punktu odniesienia?
szczęśliwy mąż - klemens
05 marca 2004, 14:42
O kurcze! Aż miło popatrzeć! Naprawdę! Wiosną powiało z twojej notki. A więc są jeszcze szczęśliwe mężatki :-)))
Karolina
05 marca 2004, 11:55
chce Cie poznac.Wiem ze pewnie nie chcesz sie zdradzac i w ogole ale wiedz ze my nigdy sie nei spotkamy ani ja nigdy nie bede wiedziala kim jestes. jestes interesujaca. czy mozesz do mnie napisac?
LOVING
05 marca 2004, 10:23
Bo tak na dobre to nie status społeczny, ukończone uczelnie i dyplomy świadczą o człowieku! Na Miłość i Sztuke Szczęśliwego bycia razem nie ma zasad, teorii czy tez szkoły! Życie nas uczy i zawsze zweryfikuje w praktyce nasze nawet najbardziej osobiste poglądy na zwiazek. Nie warto planować i zbytnio się angażować bo można zostac zranionym! Nikomu tego nie życzę! Podobają mi się Twoje notki! Będę Twoim stałym gościem wiec sie Staraj! Pozdrowionka...

Dodaj komentarz