lip 28 2006

Bez tytułu


Komentarze: 3
Straszliwie weny mi ostatnio brakowało… Ale, że dziś piątek i szefostwo na urlopach to popełnię sobie jakąś małą radosną twórczość i conieco grafomanii.

Zaczęłam od marudzenia, ale „delete’ na szczęście działa ;)…

Nie jest w sumie tak najgorzej. W pracy po raz kolejny pokazałam że „niemożliwe” dla mnie nie istnieje, czym zasłużyłam sobie na pochwałę ustną i podbudowałam wiarę we własne siły i słabnące już powoli poczucie, że takiego pracownika jak ja, to każdy by chciał… Dostałam też podwyżkę, której kwoty nie wymienię, by śmiechu ogółu uniknąć ale jak to na studiach uczyli - pracownik motywowany powinien być również niematerialnie – na mnie działa, choć nie powiem że niezbyt miło, kiedy dzień po Matki Boskiej Pieniężnej została mi już tylko połowa tego co wpłynęło na konto. Ale że miało być optymistycznie, to jeszcze nie tak dawno odczekawszy aż doba upłynie z saldem dodatnim, wyciągałam wszystko co do grosza i leciałam zapłacić ratę kredytu i ze dwa zaległe rachunki. I po co tu uciekać na poniewierkę mając w nosie wszelkie patriotyczne zapędy i zastanawiać się czy nieznajomość obcego języka nie sprawi, że będę wracać z podkulonym ogonem szybciej niż wyjechałam. No dobra – jakiś tam obcy język trochę znam, ale kluseczka mi żal, bo to ani go zostawić ani zabierać. Żeby ten mój P. się odważył i wyruszył na podbój europy…. Ale tu z kolei do rozumu przemawiają koleżanki z pracy doświadczone już nieco twierdząc, ze chłopa samego nie ma co puszczać bo to różnie z nimi jest. Sam to on by tam nie był, do G. bym go wysłała, ale pytanie czy moja młodsza siostra da radę upilnować? A P. przystojny jest, a co gorsze to umie oczarowywać… i o ile mnie tak różnie, tak jego wszystkie okoliczne sklepowe uwielbiają. Ech….

Wczorajsza kuracja na bezsenność jakoś dziwnie na mnie podziałała. Głowa mi pęka, choć nie powiem – spałam jak zabita- fajny taki strong do poduszki. Dobrze, że dziś jakoś tak nie za gorąco jest i nikt nic ode mnie nie chce. Mam nadzieję, że kilka godzin w internecie i parę pasjansów mnie psychicznie nie dobije, bo w domu trochę roboty czeka. Sezon ogórkowy otwarłam. Nie lubię tego całego przetwórstwa ale przyjemnie się potem całą zimę ogóreczki, kompociki, sałateczki otwiera… a fajną mamy piwnicę. Chłodniutka, żadnych rur z ciepłą wodą. P. coś nawet przebąkiwał żeby tam się przenieść na lato. Do tej pory zeszłoroczne ogórki kiszone twarde i pachnące - ostatnio zaraz po śledziach to moje ulubione jedzenie. Przez dwadzieścia parę lat śledzia jadłam raz w roku i to wtedy gdy przy wigilii jakiś ortodoksyjny tradycjonalista się znalazł, bo tej jednej potrawy sobie odmawiałam mimo, że odrobinę przesądna jestem i wiem, że z wigilijnej kolacji trzeba wszystkiego skosztować. A teraz… jak mnie raz w sklepie napadło tak do tej pory trzyma. I nie myśleć, że jestem w ciąży bo nie jestem. Nawet delikatne uwagi teściowej, a i moja mama zaczyna już coś przebąkiwać, że Kluseczkowi siostra by się przydała, nie zmieniają mojego podejścia. Nie stać mnie na jedno, to jak ja dwójkę utrzymam? Samo przedszkole ponad 200 zł miesięcznie…

Remont dobiega ku końcowi. Z braku zapasu środków mocno rozłożony w czasie. Ale pomalowanie kuchni to już teraz pikuś. Rozmawiałyśmy z A. o koledze P. mało teraz takich ludzi, którzy przyjadą kupę kilometrów ot tak, żeby pomóc panele położyć. Chłopcy uwinęli się pięknie. I panele położyli, i pokój pomalowali. Dobrze otaczać się przyjaznymi i dobrymi ludźmi, bardzo dobrze… Mnie zostało tylko posprzątać. Aż wstyd się przyznać że do dziś mi się schodzi. Cały czas się modlę nad książkami ze studiów. Bo pewnie już do nich nie zajrzę, a wywalić szkoda… więc leżą sobie na parapecie i czekają na mój zapał do pracy. Generalnie nie lubię sprzątać. Prasować też nie lubię.

Myślenie jakoś zeszło na moje słabości, a że optymistycznie być miało, i że się wstydzę tego, że jakoś marnie idzie mi zwalczanie ich w sobie, zakończę na dziś.

kobieta_zamezna : :
28 lipca 2006, 15:21
a propo polskich liter...nie jestem zbyt obkuta w tym zakresie, ale windowsa ca£ego mam po angielsku, moze to dlatego?Moja klawiatura nie ma polskich znakow...
ale ze zamiast l mam funta, to sie ciesze. w ogole nagle jakos mi dobry humor powroci£..wszystko mnie cieszy..podejrzane.
pia
28 lipca 2006, 11:45
:) bardziej niż podobnie w kilku kwestiach;)

a dlaczego ja w domu nie widze Twoich notek? od kilku dni. w pracy, ok. w domu biała strona...
28 lipca 2006, 11:44
tu zagranica wcale nie jest tak fajnie. fajnie jest tam gdzie bliscy i rodzina.

Dodaj komentarz