lip 15 2005

Bez tytułu


Komentarze: 6

Zastanawiam sie po kim odziedziczyłam ten wątpliwy dar - schrzanienia nawet najprostrzego ciasta. Wczoraj po północy przedostatnia, skończona niepowodzeniem próba uzyskania niewielkich chociaż pagórków w karpatce wpędziła mnie w stan - jakby to określić... ### - no!!  

Ostatnią porcję - bo to i tak bez sensu wylałam na niewyłożona papierem blachę. Niewiele myślac wskoczyłam do wanny/ Jak już sie wypiękniłam to kolejna fala radości z życia mnie ogarneła. To nawet nie Karpaty były - prześliczne rumiane Himalaje. Co z tego jak nie dało sie tego nijak z blachy wyciągnać.

Wszelkie porady nie mają sensu - ja sie chyba nigdy nie nauczę.

kobieta_zamezna : :
15 lipca 2005, 20:40
...przecież nie załamuj rąk! To do Ciebie nie pasuje...
cici
15 lipca 2005, 17:27
sporobuj jakas babke, one sa z reguly proste.
Ja tez spieprze niektore ciasta, ale niektore wychodza mi calkiem calkiem..
15 lipca 2005, 17:27
mimo wszystko -ćwicz;-))
www.janemo.prv.pl
15 lipca 2005, 12:04
nie poddawaj sie, tzeeba cwiczyc az sie uda ja tak robilam i wychodzi
15 lipca 2005, 12:02
a moze dlatego tak sie dzieje,ze z gory podchodzisz do tego,ze Ci sie nie uda?!ja gdy czegos nie umiem,nie potrafie i mi nie wychodzi kumuluje w sobe taka sile,ze ..no wlansie zaczyna sie udawac!;)bo nie ma innego wyjscia..:)powodzenia
15 lipca 2005, 11:23
Ćwicz, ćwicz, ćwicz...zreszta są łatwiejsze ciata od karpatki ^^ Nie poddawaj się :) kiedyś się uda :)

Dodaj komentarz