Archiwum 13 kwietnia 2005


kwi 13 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

Zepsuta pralka daje się we znaki. P. okiem fachowca ocenił, że to tylko grzałka i nie ma zamiaru przepłacać – naprawi sam. Już kolejny tydzień grzeję wodę w garnku i klnę po cichu, że trzeba będzie wezwać specjalistę i nie oglądać się na nic. No ale przecież przestrzegała mamusia, że nie można pod żadnym pozorem rozdeptywać męskiego poczucia własnej wartości. Cierpliwie czekam...

Wczoraj wreszcie coś się ruszyło. Pralka rozebrana, oględziny dokonane. Sąsiad z pierwszego piętra dokonał konsultacji, ale klucza też nie posiadał.

Po pół godzinnej ocenie, czy nasadka jest odpowiednia, czy może za krótka P. wyszedł ze sklepu z kompletem kluczy w ręku (trzeba będzie niedługo przenieść jego arsenał do większej półki, bo z zawrotną szybkością się powiększa). Pech – niestety dziś trzeba będzie kupić kolejne narzędzie żeby się do grzałki dostać.

Nadzieja matką głupich, ale czyż matki nie kochają swoich dzieci? Zaplanowałam wielkie pranie.

kobieta_zamezna : :